Stare jak dąb Bartek stereotypy o domach z drewna ciągle trzymają się mocno, dlatego od razu na wstępie warto rozprawić się z narosłymi mitami. Otóż przede wszystkim: one są naprawdę bezpieczne. Gdyby było inaczej, to ciągle słyszelibyśmy o tragicznych w skutkach pożarach. Tak oto obalam mit pierwszy.
Każdy student fizyki wie, że nie ma co się bać nawet długich i mroźnych zim, bo przecież drewno to dobry izolator cieplny. Ale nie tylko – to także znakomity izolator hałasu. Tu upada więc mit drugi i trzeci („że jest głośno”).
Jak jednak przekonać tych, którzy ciągle kręcą nosem? Mam argument w dzisiejszych czasach chyba koronny: cena. Domy z drewna są kilka razy tańsze niż te, budowane tradycyjnymi metodami. Do tego bez porównania krótszy jest czas ich stawiania. To z kolei argument dla niecierpliwych.
Kolejny argument „za” jest przeznaczony dla ludzi wrażliwych na formę: drewno ma piękną i różnorodną strukturę, poza tym jest powszechnie uznawane za zdrowy i przyjazny materiał, co z pewnością ucieszy osoby kibicujące rozwijającemu się szybko trendowi ekologicznemu. Z kolei dla martwiących się o przyszłość Puszczy Amazońskiej dobrą wiadomością jest to, że w wielu częściach światach drewno jest pozyskiwane w przemyślany sposób. Może trudno w to uwierzyć, ale np. w krajach skandynawskich zaczyna przybierać na sile zjawisko nadprodukcji drewna. I na koniec informacja dla bojących się dziury ozonowej: wykorzystywanie drewna w architekturze i designie, wbrew pozorom, ma korzystny wpływ na przeciwdziałanie efektowi cieplarnianemu. Dzieje się tak dlatego, gdyż podczas wzrostu drzewa absorbują dwutlenek węgla i magazynują go. W środowisku naturalnym drzewa po osiągnięciu określonego wieku obumierają, a rozkładane przez bakterie, grzyby lub insekty, uwalniają do atmosfery zmagazynowany wcześniej gaz. Tym samym kupując meble i obiekty z drewna lub też wykorzystując drewno w budownictwie, przedłużamy jego funkcję jako magazynu gazu powodującego globalne ocieplenie na Ziemi .
Organizacja FWPA (Forest and Wood Products Australia ) obliczyła, że do 2011 roku w drewnianych elementach domów w Australii zmagazynowano około 100 milionów ton dwutlenku węgla. Co roku wartość ta powiększa się o dodatkowe dwa miliony ton.
W celu unormowania procesu pozyskiwania drewna, w tym w szczególności zagwarantowania odpowiednich standardów w zakresie ochrony przyrody, w 1993 roku powołano do życia organizację o nazwie Forest Stewardship Council. Organizacja ta promuje odpowiedzialne gospodarowanie światowymi zasobami leśnymi, a jednym z jej podstawowych narzędzi jest certyfikacja. Co ciekawe, Polska znajduje się w ścisłej czołówce państw z największą powierzchnią lasów z certyfikatem FSC. Posiadając dokładnie 7 004 771 ha certyfikowanych lasów zajmujemy 5. miejsce na świecie pod względem powierzchni leśnych objętych systemem FSC. Przed nami są tylko Szwecja, USA, Rosja i Kanada. Obecnie wielu producentów oznacza swoje produkty logiem FSC, tym samym zapraszając klientów o rozbudzonej świadomości ekologicznej do skorzystania z wyselekcjonowanej oferty.
Dlaczego warto korzystać z drewna? Bo to naprawdę wspaniały, naturalny surowiec. Może właśnie dlatego stale rośnie grupa projektantów form przemysłowych i architektów, korzystająca z jego bogactwa i możliwości wszechstronnego zastosowania.
Warto pamiętać o tym, że drewno do budowy domów było wykorzystywane już w erze neolitycznej. Jednak na przestrzeni dziejów, z uwagi na stosunkowo małą wytrzymałość, odporność na czynniki atmosferyczne, korozję biologiczną i ogień, materiał ten zaczął być stopniowo wypierany przez kamień, cegłę, a w końcu stal i beton. Obecnie, dzięki postępowi technologicznemu, w tym w zakresie zabezpieczeń i kształtowania powierzchni drewna oraz rosnącej świadomości ekologicznej, materiał ten zaczyna wracać do łask.
O tym, że z drewnem można nieźle zaszaleć, przekonał wszystkich niemiecki architekt J.Mayer H., który zaprojektował w Sewilli tzw. Metropol Parasol, na nowo definiujący centrum miasta wypełnione zabytkową zabudową. Ta masywna konstrukcja jest jedną z największych drewnianych struktur na świecie. Przykrywa wielofunkcyjną przestrzeń, w skład której wchodzi muzeum archeologiczne, centrum drobnego handlu, plac miejski oraz liczne bary i restauracje. Na jej szczycie turyści i mieszkańcy mają do dyspozycji taras widokowy. Najbardziej widowiskowa część obiektu składa się z sześciu gigantycznych parasoli o długości 150 i szerokości 75 metrów. Wysokość każdego z nich to, bagatela, 28 metrów, co można przyrównać do 7-8 piętrowego budynku. Do połączenia drewnianych elementów użyto 3000 łączników, zaprojektowanych z myślą o sprostaniu wymogom stawianym przez niełatwe w tym regionie warunki klimatyczne.
Co ciekawe, obiekt był początkowo krytykowany przez mieszkańców miasta, którzy nie potrafili sobie wyobrazić, jak to sami określili, „galaktycznego” designu w otoczeniu historycznej zabudowy. Dziś przestrzeń, która otrzymała w 2012 r. nagrodę best of the best red dot (to nagroda przyznawana w Niemczech dla najlepszych designerów świata), jest nie tylko miejscem powszechnie odwiedzanym przez turystów, lecz również impulsem dla rewitalizacji ekonomicznej całej dzielnicy, co definitywnie przekonuje nawet najbardziej zagorzałych przeciwników tej inwestycji.
Niezwykle interesującym projektem jest pawilon, mieszczący się na terenie Uniwersytetu w Stuttgarcie. Studenci wspomnianej instytucji oświatowej w tym z ICD oraz ITKE stworzyli tymczasową konstrukcję o strukturze inspirowanej szkieletem jeża morskiego. Obiekt jest wyjątkowo efektowny i efektywny pod względem materiałowym. W całości bazuje on na płytach ekstremalnie cienkiej sklejki drewnianej, o grubości nie przekraczającej 6,5 mm. Łączą się one ze sobą w głównej mierze jedynie dzięki zacięciom umieszczonym na krawędziach paneli. Wyeliminowano tym samym konieczność stosowania łączników w postaci wkrętów, śrub lub gwoździ. Technologia opracowana na potrzeby budowy pawilonu stwarza ogromne możliwości w zakresie realizacji nietypowych i bardzo indywidualnych form przestrzennych, ograniczonych jedynie wyobraźnią twórcy.
Po przeciwnej stronie skali plasuje się drewniana architektura bazująca na prostocie wykorzystania materiału lub o niewielkim skomplikowaniu realizacyjnym, czyli trend określany mianem low-tech.
Drewniany bungalow, tzw. Final Wooden House, został zaprojektowany przez Sou Fujimoto Architects i powstał w miejscowości Kumamura, w Japonii. W dużym uproszczeniu można nazwać ten obiekt „domem z bali”, lecz na nazwie i zastosowanym materiale kończy się wszelkie podobieństwo pomiędzy japońskim bungalowem i jego funkcjonującymi w powszechnej świadomości odpowiednikami. Final Wooden House nie posiada jasno zdefiniowanych ścian, podłogi czy sufitu. Zgodnie z intencją projektanta, użytkownik, korzystając z domu, ma – w zależności o bieżących potrzeb – samodzielnie odkrywać i adaptować poszczególne jego części. Cały dowcip polega na tym, że obiekt nie posiada żadnego stałego punktu odniesienia, a jego elastyczność wynika z natury drewna, które może być jednocześnie konstrukcją, izolacją albo meblem.
Oczywiście takie drewniane fantazje to jednak wyjątek – w przeważającej większości zastosowanie drewna w architekturze służy po prostu wykreowaniu ciekawych pod względem projektowym i funkcjonalnym przestrzeni.
W mieście Vennesla w Norwegii powstał budynek biblioteki oraz centrum kultury, w którym różnorodność funkcji drewna znalazła odzwierciedlenie w inny sposób, niż to ma miejsce w przypadku FWH. Najbardziej charakterystycznym elementem obiektu jest 27 tzw. żeber, stanowiących element konstrukcyjny. Kryją one w sobie instalacje, w tym wentylację i oświetlenie oraz dzielą wewnętrzną, otwartą przestrzeń obiektu na mniejsze części. Podział przestrzeni osiągnięty został dzięki zbudowaniu z tychże żeber miękkiej, opadającej formy, rozpiętej wzdłuż osi konstrukcyjnych. Forma kryje w sobie półki na książki oraz nisze przeznaczone do pracy indywidualnej. Elewacja budynku pokryta jest panelami i żaluzjami z drewna, tworząc interesującą grę płaszczyzn o różnym stopniu przezierności. Warto dodać, że również szyb windowy wykonany został z drewna. Jest to rozwiązanie tyle niespotykane, co – z uwagi na przepisy w zakresie ochrony przeciwpożarowej – graniczące z niemożliwością implementacji w wielu krajach, w tym w Polsce.
Dzięki współczesnym technologiom obróbki drewna i designowi powstaje wiele ciekawych architektonicznie obiektów, zarówno o małej, jak i dużej skali. Architektura wybrzeża, w tym budowli, w przypadku których zawsze najbardziej istotna jest funkcja, bywa mało interesująca. Każdy kojarzy pomosty, czy tzw. mola, które są przeważnie sprowadzone do płaskiej powierzchni służącej do spacerowania oraz prostej barierki chroniącej przed wpadnięciem do morza. Zapewne autorzy projektów wychodzą w takim przypadku z dość słusznego zresztą założenia, że to nie struktura jest główną atrakcją miejsca. Choć z drugiej strony takiemu podejściu zaprzeczają dwa obiekty o diametralnie odmiennych skalach.
Dawid, czyli „Morska łazienka” w duńskim Kastrup kontra Goliat – terminal morski zbudowany w japońskiej Jokohamie. Pierwszy z nich to nic innego jak pomost kąpielowy, wzbogacony o przebieralnie i węzły sanitarne. Niebanalna, wznosząca się ku górze forma została zaprojektowana w najdrobniejszych szczegółach. Można tu znaleźć zarówno ciekawy detal posadzki, osłony chroniącej przed wiatrem, jak i ławki. Całość jest w nocy efektownie podświetlona za pomocą opraw wykorzystujących technologię LED. Z kolei terminal morski w Jokohamie można wręcz uznać za sztuczny krajobraz stworzony przez człowieka. Zasadniczym materiałem, z którego wykreowano dynamiczną przestrzennie powierzchnię gigantycznego placu spacerowego na dachu, jest drewno. W zakresie formy, celem architektów było zrealizowanie nielinearnego układu swego rodzaju mola spacerowego, które wpisywało by się w układ nabrzeża miasta. Powstała w ten sposób dość osobliwa przestrzeń publiczna – park o powierzchni zbliżonej do 440 000 m2 , prawie w całości posadowiona na wodzie.
Prefabrykacja bazująca na drewnianych komponentach jest sposobem na z jednej strony zapewnienie domu dostępnego finansowo, z drugiej zaś zaprojektowanego przez gwiazdę międzynarodowego designu. Philippe Stark oraz słoweńska firma Riko, zaangażowali się w projekt DEARS (Democratic Ecological Architecture), mający na celu stworzenie prefabrykowanego domu drewnianego. Założenia: ma być efektywny energetycznie, jak najbardziej neutralny jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla, ponadczasowy w designie oraz dostępny finansowo. Prototyp „zielonego” prefabrykowanego domu jest ocieplony za pomocą pulpy papierowej oraz włókien drewnianych. Przewiduje się stworzenie wielu wariantów budynku, tak aby maksymalnie poszerzyć grupę docelową potencjalnych nabywców.